Kolejna kolejka najciekawszej piłkarskiej ligi świata za nami. Ubiegła seria gier nie dostarczyła, aż tak wielu emocji, jak miało to miejsce tydzień temu, jednakże pamiętajmy, że to dopiero początek i niektóre zespoły mogą nie być jeszcze w pełni dyspozycji.
Bezapelacyjnym hitem weekendu miało być spotkanie Manchesteru City z Chelsea Londyn, czyli starcie mistrza z wicemistrzem Anglii. Nie wiem, czy można już mówić o kryzysie drużyny ze Stamford Bridge, natomiast nie da się ukryć, że podopieczni Jose Mourinho są w dołku. Już w 20 sekundzie meczu! nieprawdopodobną sytuację zmarnował Sergio Aguero, będąc sam na sam z bramkarzem gości. W 31. minucie zięć Diego Armando Maradony zrehabilitował się, przeprowadzając przepiękną, dwójkową akcję z Yayą Toure oraz zakańczając ją golem od słupka. Kilkanaście minut później to zawodnicy „The Blues” strzelili bramkę, którą jednak sędzia Martin Atkinson słusznie uznał jako zdobytą ze spalonego. Jak się później okazało, było to jedyne trafienie „Niebieskich” w tych zawodach. Z kolei kibice gospodarzy na kolejnego gola musieli czekać, aż do 80. minuty spotkania, gdy obrońca „The Citizens” – Vincent Kompany skierował futbolówkę głową do bramki. Wynik końcowy kilka chwil później ustalił Brazylijczyk Fernandinho mocnym strzałem zza pola karnego.
Po tym spotkaniu City umocniło się na pozycji lidera angielskiej ekstraklasy, wyprzedzając Manchester United, Liverpool oraz drużynę z Leicester różnicą bramek. Chelsea zaś, zajmuje dopiero 17.! lokatę i musi powoli zacząć odrabiać straty, jeśli realnie myśli o obronie tytułu mistrzowskiego.
